Nowy czas..

Xarthes

-Nie możemy dłużej tu przebywać, to nie moja decyzja.. - metalicznym głosem orzekł zakapturzony mężczyzna
-Masz racje. Wszystko się zgadza, miałem te same wizje, to miejsce nie jest już bezpieczne - odpowiedział drugi
-A więc, mistrzowie, opuszczamy Coruscant, by zamieszkać w świątyni na Yavin..- zabasował, a jego głos rozchodził się jeszcze długo po obszernej sali Rady Jedi - Każcie uczniom pakować swoje rzeczy, ja zajmę się ściąganiem danych z głównych komputerów.
-Mistrzu Binolu, musimy wyruszyć dwoma frachtowcami, dla bezpieczeństwa naszego i danych. Flota Republiki będzie nas konwojowała prosto do celu, wyślą ponad połowę statków bojowych.
-Rozumiem.
-Frachtowce czekają już na orbicie planety. Wyruszamy za 15 minut.
Mistrzowie przytaknęli i ruszyli do obowiązków. Młodzi Jedi byli niezwykle zdziwieni nagłym wyjazdem na czas bliżej nieokreślony ze świątyni z którą sie tak zżyli. Mistrzowie tylko popędzali, nareszcie w 20 minut dwa transportowce wyruszyły w strone floty republiki oczekującej na ich przybycie. Mistrz Xarthes razem z Creadem, Boshim i Rincenem zajęli miejsca w frachtowcu pełnym od komputerów, broni i wszelkich rozmaitości ze Świątyni Jedi. Dowództwo nad statkiem przejął Xarthes dzieląc je z Admirałem Jerkinem. Frachtowcem drugim dowodził Lord Binol i Mistrz Van Sin, w komnatach odpoczywali Ishar Kal Mor, Tiger Voltaire, Jekk Tarr, Bart Gallan. Dwa wyruszyły punktualnie, zgodnie z planem w stronę Yavin IV. Podróż nie miała być długa - zaledwie parę godzin...

Gdy tylko wyszli z nadświeltnej zaskakujący widok przeraził wszystkich- łącznie z mistrzami. Złoty frachtowiec, większy przynajmniej parę razy od najlepszych statków republiki, wokół niego tysięczna flota.. Nikt, żaden z żołnierzy ani Jedi w życiu nie widział takiej siły, takich typów statków. Xarthes ujrzał zaledwie parenaście standardowych modeli, reszta była niczym z innej galaktyki. Załoga krążownika pod dowództwem Mistrza i Admirałem Jerkina zamarła. Nieznanego pochodzenia gigant wypluł wielką złotą niszczycielską fale, która w sekundę zmiotła drugi frachtowiec. Admirał zemdlał widząc coś tak przerażającego, Mistrz nakazał pędzić przed siebie na pełnej mocy silników. Jedi znajdujący się na jego statku padali na kolana i uderzali rękami o głowę, niektórzy krzyczeli inni stali jak wryci. Jedyne co im pozostało to ucieczka.

Dzielni piloci Republiki zatrzymali na dłuższy czas nieznaną flotę. Jednak niemalże wszystkie statki republiki w paręnaście minut zniknęły z radarów, podobnie jak Frachtowiec w którym znajdował się Lord Jedi.

-Admirale!! Admirale!
-C.. co .. nie! to nie może być prawda!ja.. jestem skończony.
-Proszę się skontaktować z senatem! Yavin IV jest tuż przed nami, rozpoczynamy ewakuacje. Mamy jakieś 10 minut, inaczej znajdą nas i odkryją nową kryjówke, kim kolwiek by nie byli..
-Tak jest Mistrzu Jedi..

Zapaliły się czerwone lampki, rozległ się alarm trzeciego stopnia..
-Yavin.. - Pomyślał Mistrz, próbując zapomnieć o tragedii która miała miejsce zaledwie minuty temu. Poczuł łzę płynącą po policzku ukrytym pod metalową maską

Xarthes

Naglę zauważasz wiadomość.

Przynajmniej Bóg miał was w opiece.
Nagnę stawiennictwo patroli miedzy księżycami Yavin, przez jakiś okres czasu będziemy was chronili przed opryszkami dopóki się nie rozwiniecie na nowo.

Pozdrawiam Generał Oyus!